Kiedy cierpienie stało się zbyt głośne, by je ignorować
Przez lata tkwiłam w tych samych bolesnych schematach — sytuacje powtarzały się, każda kolejna coraz trudniejsza. Czułam się całkowicie odłączona od własnych potrzeb, żyjąc zgodnie z tym, czego oczekiwało ode mnie społeczeństwo, a nie z tym, czego naprawdę chciałam. Moje życie zbudowane było na dziecięcych wzorcach, kompleksach i wewnętrznej pustce, którą próbowałam wypełnić jedzeniem, rozpraszaczami i relacjami, które tylko pogłębiały moje cierpienie. W końcu doszłam do punktu, w którym nie mogłam już dłużej udawać, że „wszystko jest w porządku”. Wtedy zrozumiałam, że potrzebuję pomocy — prawdziwej pomocy.


Szukałam wszędzie, ale nie znajdowałam ulgi
Zanim poznałam Reginę, próbowałam już wszystkiego — ustawień systemowych, jogi, tantry, różnych terapii alternatywnych. Każda z nich dawała mi chwilowe przebłyski świadomości, ale nigdy trwałą zmianę. Wciąż inwestowałam to, co mi pozostało — swój czas, energię, a nawet ostatnie oszczędności — z nadzieją, że wreszcie poczuję ulgę. Zamiast tego czułam się coraz bardziej zagubiona i bezsilna. Moja sytuacja zewnętrzna pogarszała się, ale najbardziej bolało mnie uświadomienie sobie, że w głębi serca nic tak naprawdę się nie zmieniło.

Zmierzyć się ze sobą zamiast uciekać
Terapia z Reginą od samego początku była inna. Nie chodziło w niej o ucieczkę ani o łagodzenie bólu — lecz o zmierzenie się z tym, co prawdziwe. Regina poprowadziła mnie przez to, przed czym całe życie uciekałam: prawdę o moich wzorcach, emocjach i ranach. Nie było już dokąd uciec. Ten proces nie był łatwy — był surowy, niewygodny i głęboko konfrontujący. Ale po raz pierwszy w życiu zaczęłam czuć kierunek — wewnętrzny kompas, który prowadził mnie ku uzdrowieniu, a nie ku unikaniu.
Krok po kroku, przebudzenie świadomości
Praca z Reginą nauczyła mnie, że zmiana nie dzieje się z dnia na dzień. Potrzeba było czasu, by odkryć to, co tak długo nosiłam w sobie nieświadomie. Kawałek po kawałku zaczęłam dostrzegać swoje zachowania, swoje dysfunkcje. To było powolne przebudzenie — poszerzanie świadomości siebie, innych i samego życia. Każdy krok naprzód przynosił więcej klarowności, więcej siły i odrobinę więcej spokoju. Nie chodziło o to, by stać się „idealną”, tylko by stać się prawdziwą.

Nauka dorosłości, odpowiedzialności i siły
Jednym z najtrudniejszych etapów terapii była nauka emocjonalnego dojrzewania. Przez długi czas unikałam rzeczywistości — nie chciałam widzieć, że bycie dorosłą oznacza odpowiedzialność za siebie, swoje ciało i swoje decyzje. Jedzenie od zawsze było moją ucieczką — sposobem na znieczulanie emocji. Dzięki terapii zaczęłam rozumieć tę zależność i stopniowo ją uzdrawiać. To wciąż część mojej drogi, ale dziś potrafię stawiać czoła życiu z większą dojrzałością, szacunkiem do siebie i samodyscypliną.

Nowe życie — zakorzenione w świadomości
Dziś czuję się jak zupełnie inna osoba. Mój wewnętrzny świat się zmienił — a wraz z nim również moja rzeczywistość materialna. Nauczyłam się brać odpowiedzialność za swoje życie, tworzyć własną stabilność i działać z poczucia własnej wartości, a nie ze strachu. Otworzyłam własną firmę — coś, o czym wcześniej nawet nie śmiałabym marzyć.
Proces pracy z Reginą dał mi narzędzia, świadomość i wewnętrzną siłę, by stawiać czoła życiu z odwagą i klarownością. To podróż na całe życie, ale dziś idę nią z uważnością i spokojem — i po raz pierwszy naprawdę czuję, że żyję.
