Początek mojej drogi – potrzeba znalezienia swojej prawdy
Od zawsze miałam w sobie silne dążenie do znalezienia swojej prawdy i do życia naprawdę swoim życiem. To było takie wewnętrzne wołanie, które nie dawało mi spokoju. Dlatego jeszcze w Polsce, jako biedna studentka, zdecydowałam się na terapię grupową — wtedy na tyle mogłam sobie pozwolić. Kiedy przeprowadziłam się do Wielkiej Brytanii, poczułam, że znowu potrzebuję wsparcia. Zaczęłam indywidualną terapię, która nie potoczyła się dalej, ale właśnie dzięki poleceniu trafiłam do Reginy. Zaczęłam z nią pracować, nie wiedząc dokładnie, czego się spodziewać. Wiedziałam jednak jedno: to moje wewnętrzne pragnienie samopoznania było silniejsze niż lęk czy niepewność. To ono mnie poprowadziło.
Lęk jako moja codzienność i emocjonalny punkt startowy
Kiedy zaczynałam terapię, mój stan emocjonalny był bardzo chwiejny, wręcz dziecięcy. Nie rozumiałam tego, co się dzieje we mnie — emocje rządziły mną całkowicie. W moich notatkach sprzed lat jest zapisane, że „ciągle się boję”, że lęk jest moją normą. I tak naprawdę tak było. Budziłam się rano i dosłownie myślałam, że jestem najgorszą rzeczą na świecie. Towarzyszyło mi poczucie, że powinnam być kimś innym, że nie jestem wystarczająco dobra, że coś fundamentalnie jest ze mną nie tak. To był mój punkt wyjścia — ogromny lęk, niskie poczucie wartości i styl przywiązania, który powodował, że reagowałam jak przestraszone dziecko. Dużo wstydu, dużo chaosu i poczucie, że nie mam kontroli nad własnym wnętrzem.
Spiralny proces zmiany i powroty na wyższy poziom
Pracę z Reginą widzę jako spiralę. Wracam do podobnych tematów, ale za każdym razem jestem już w innym miejscu, z inną świadomością i innymi zasobami. Pandemia na przykład uruchomiła we mnie ponownie dużo lęku, ale był to już lęk innej natury — bardziej egzystencjalny, taki, z którym chyba wszyscy wtedy się mierzyliśmy. Różnica była taka, że ten lęk nie zalał mnie całkowicie jak kiedyś. Z czasem zaczęłam dostrzegać, że potrafię utrzymać w sobie znacznie więcej równowagi. Emocje oczywiście pojawiają się nadal, dalej czuję lęk, strach, całą paletę emocji, ale już mnie nie wytrącają z równowagi. Jestem w stanie przejść przez ich cykl, wejść w kontakt z tym, co czuję, bez wpadania w panikę czy poczucie, że tracę grunt. To jest dla mnie ogromna różnica między dawną mną a mną dzisiaj.
Zaufanie procesowi mimo mojego ścisłego, analitycznego umysłu
Z wykształcenia jestem chemiczką. Mam bardzo ścisły, analityczny umysł. I do dziś nie potrafię racjonalnie wyjaśnić tego, jak Regina to robi, jednak wiem, że to działa-process dziala. I wiem to dlatego, że przez lata doświadczałam głębokich zmian. Z czasem nauczyłam się odpuszczać potrzebę kontrolowania i rozumienia wszystkiego. Zobaczyłam, że najważniejsze jest zaufanie procesowi — zaufanie, że życie potrafi wyprowadzić mnie nawet z najciemniejszego tunelu. To było jedno z większych wyzwań dla mnie: pozwolić sobie zaufać czemuś, czego nie potrafię logicznie wytłumaczyć, ale co czuję, że mnie prowadzi.
Odbudowa poczucia wartości i nauka granic w kontakcie z ciałem
Przyszłam do Reginy z przekonaniem, że wszyscy mają rację, tylko nie ja. Że ja mam się podporządkowywać, dopasowywać, nie sprawiać problemów. Moje poczucie wartości było bardzo niskie. Dziś jestem w innym miejscu — wciąż nie tam, gdzie chciałabym być, ale dużo dalej niż kiedyś. Nauczyłam się słuchać sygnałów z mojego ciała. Jeśli ono się spina, jeśli pojawia się złość, jeśli czuję dyskomfort, to wiem, że moje granice zostały przekroczone. Ciało mówi mi to wyraźniej niż umysł. I coraz częściej potrafię na to reagować, a nie ignorować. Nadal uczę się tej umiejętności. Obecna trudna sytuacja ze współlokatorką bardzo to pokazuje — jej zależność ode mnie i próba zatrzymania mnie uruchamiają moje stare wzorce relacyjne z babcią i z moją pierwszą dziewczyną. Ale teraz je widzę i wiem, że to lekcja granic i samostanowienia. Jestem wciąż na spirali wzrostu, ale to, że to widzę, już jest zmianą.
Relacja, która mnie ugruntowała i nauczyła, że jestem OK
W Reginie najbardziej cenię to, że ona się ze mną nie cacka. Jeśli mówię coś „od czapy”, ona mi to powie prosto w twarz. Jeśli jest coś, co powinnam zobaczyć, a unikam tego, ona to nazwie. Ale jednocześnie robi to w sposób, który jest bardzo wyczuty. Ona mówi rzeczy wtedy, kiedy jestem w stanie je unieść — nigdy za wcześnie, nigdy w sposób, który by mnie złamał. Nie głaszcze mnie po głowie, nie daje mi fałszywego pocieszenia. Zamiast tego pokazuje, gdzie jest coś do odkrycia, ale robi to z ogromną miłością, choć twardo stojąc na ziemi. Ja, jako astrologiczna ryba, mam tendencję do odpływania — ona mnie sprowadza z powrotem. Jeśli miałabym zamknąć całą naszą relację w jednym zdaniu, to powiedziałabym, że Regina nauczyła mnie, że jestem OK. A najważniejsze, co mogę powiedzieć osobie, która zaczyna swoją pracę, to: przyjdź z otwartą głową, zaufaj procesowi i naprawdę chciej pracować. Bez chęci pracy nie zaszłabym nigdzie.
Indywidualna Coachingowa Sesja Holistyczna
Sesja holistyczna to indywidualne spotkanie, podczas którego pracujemy z Twoimi emocjami, ciałem i sposobem myślenia, aby pomóc Ci odzyskać równowagę i wewnętrzny spokój. W bezpiecznej, wspierającej przestrzeni przyglądasz się swoim potrzebom, uczysz się regulacji emocji, budowania granic i świadomego dbania o siebie. To czas dla Ciebie — na zrozumienie, zatrzymanie i wprowadzenie zmian, które realnie wpłyną na Twoje codzienne życie.
Poznaj Reginę